niedziela, 30 listopada 2014

Chapter 7

Proszę przeczytaj notkę pod rozdziałem :)

Carly

                Następnego dnia zostałam obudzona przez Leigh, która kazała mi podnieść swój tyłek i ogarnąć się, bo o 10:00 umówiona byłam z Zayn’em. Niechętnie podniosłam się z łóżka, ponieważ spotkanie z „chłopakiem” mojej siostry, który jej nienawidzi, nie zapowiadało się miło. Jednak mogło okazać się bardzo interesujące, więc po kilku minutach wstałam, przebrałam się i wyszczotkowałam zęby. Wchodząc do kuchni przywitałam z Jesy oraz Jade, zjadającą płatki i zabijcie mnie, jeśli w swoim onesie z Myszką Minnie (czy ich onesie to jedyne co ubierają?), okularami i pokręconymi włosami nie jest ona najsłodszą osobą na świecie. Dołączyłam do dziewczyn, a następnie zadzwoniłam po Katherine, która miała zawieźć mnie do domu Zayn’a.
                Godzinę później (zajęłoby to nam dużo mniej czasu, gdyby Kath nie musiała wstępować do McDonalda, a potem oczywiście do Starbucksa) stałam już przed domem chłopaka i próbowałam zmusić się, by zadzwonić dzwonkiem. Kiedy wreszcie zebrałam się na odwagę i uniosłam rękę, drzwi otworzyły się. Wyjrzał zza nich mężczyzna, który przywitał się ze mną krótkim „cześć”, a następnie ruszył do stojącego przy wjeździe samochodu, mrucząc coś, co mogło brzmieć jak „nieodpowiedzialni” i „dzieciaki”. Weszłam do środka, starając się robić jak najmniej hałasu.
                Korytarz był zabłocony i zaśmiecony pustymi butelkami po alkoholu. Po lewej stronie znajdowały się schody prowadzące na piętro, na których położony był Niall (tak, nauczyłam się imion całego zespołu). Zdziwiło mnie małe dziecko siedzące na jego brzuchu, jednak postanowiłam nie wnikać i poszłam dalej. Pośrodku salonu stała szklana ława, na której teraz spał Louis. Za kanapą znajdującą się naprzeciwko telewizora, razem z ogromnym psem leżał Liam. Trochę się wystraszyłam, bo przysięgam to zwierze było wielkości krowy. Przez szklane drzwi wyjrzałam na patio. W basenie na materacu znajdował się półprzytomny Harry, który gdy zdał sobie sprawę z tego gdzie jest, wzruszył ramionami i przekręcił się na brzuch. Zaśmiałam się, ponieważ oni są pokręceni, a następnie ruszyłam do kuchni, gdzie zauważyłam Zayn’a, do połowy śpiącego na wyspie kuchennej. Podeszłam do niego i lekko szturchnęłam go w ramię.
- Zayn?
- Uhm?  – zapytał otwierając jedno oko. – Uh to ty...Po co przyszłaś?
Jak miło. - Byliśmy umówieni. Co tu się stało? – zapytałam omiatając wzrokiem kuchnie, która  wyglądała jak śmietnik.
- Zrobiliśmy małą imprezę. – powiedział wstając
- W życiu. – powiedziałam, a chłopak złapał się a głowę
- Jest za wcześnie na twój sarkazm. Musimy obudzić chłopaków i ogarnąć tu trochę zanim Paul przyjedzie.
- Um..on już chyba tutaj był, ale kiedy zobaczył w jakim jesteście stanie, wyszedł. – odpowiedziałam, a oczy Zayna powiększyły się do rozmiaru piłek do golfa.
- Mamy przesrane. – uderzył się ręką w twarz. – Obudźmy chłopaków.



                Pół godziny później całą szóstką siedzieliśmy na kanapie, naprzeciwko ogromnego psa, którego Liam nazwał Cookie oraz niemowlaka, którego żaden z chłopaków nie pamiętał.
- Więc? – zaczął Harry. – co z nimi zrobimy?
- Psa oddamy do schroniska, jeżeli chodzi o dziecko to podzwonimy po znajomych, a jeśli nie znajdziemy jego rodziców, oddamy je na policję. – powiedział Zayn.
- Nie możemy go zatrzymać? – zapytał Liam robiąc oczy szczeniaka. – Proszę.
- Stary nie możemy po prostu wziąć sobie tego dzieciaka! – krzyknął Niall.
- Ew, mówiłem o psie. – wytłumaczył Payne. – Proszę!
- Dobra, kurwa, cokolwiek chcesz tylko błagam przestań wrzeszczeć! – powiedział Louis przykrywając poduszkę głową.
                Przysłuchiwałam się ich rozmowie z rozbawieniem. Zdawali się mnie nie zauważać, dzięki czemu mogłam dokładnie przyjrzeć się każdemu z nich. Przez wory pod ich oczami wyglądali jakby nie spali miesiąc.
- Przysięgam, że umrę jeśli natychmiast nie wezmę aspiryny. – oświadczył Louis trzymając się za głowę.
- Przyniosę ci, a ty idź się połóż. – zaproponowałam, a oczy wszystkich natychmiast skierowały się w moją stronę. – Wszystko w porządku?
- T-tak, oczywiście, że tak. – powiedział Lou, a ja ruszyłam do kuchni w poszukiwaniu leków.
 Chłopcy od razu zaczęli szeptać między sobą (czyt. rozmawiali lekko przyciszonymi głosami co i tak nic nie dało, ponieważ wszystko słyszałam).
- Dobra, co się stało Perrie? – zapytał Harry, przez co lekko się zdenerwowałam, ponieważ oni mogli coś podejrzewać, jednak potem zorientowałam się, że tylko żartuje.
- Postanowiła być mniej suką, a bardziej normalną dziewczyną? – zasugerował Niall, a ja chciałam go uderzyć, bo mówi o mojej siostrze.
- Lub po prostu źle się czuje. – dodał Louis
- Dajcie już spokój. Może zwyczajnie próbuje się z nami zaprzyjaźnić? – powiedział Liam głaszcząc Cookie’go.
- Jasne. – prychnął Zayn. – Prędzej wpadnę pod autobus niż zostanę przyjacielem Perrie. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak wredna potrafi być.
                Zignorowałam wszystkie uwagi dotyczące mojej siostry, wzięłam aspirynę (może a może nie przeszukałam wszystkie szafki zanim ją znalazłam), szklankę wody i wróciłam do salonu. Obiecałam  sobie naprawić  stosunki Pezz z chłopakami oraz zmienić ich opinię na jej temat. Postanowiłam zacząć od zaraz.
- Hej chłopcy, macie ochotę na naleśniki? – Wszyscy znów wyglądali na bardzo zdziwionych i pokiwali głowami w osłupieniu.
                Czy Perrie naprawdę była dla nich aż taka wredna? Znam ją od zawsze i (tylko czasem) nigdy nie była aż taką suką, bym mogła ją znienawidzić. Po chwili chłopaki usiedli przy stole i przyglądali się mojej pracy.
- Nie martwcie się, nie napluję wam do talerzy. – powiedziałam kiedy zdałam sobie sprawę, że bacznie obserwują każdy mój ruch.
- Wolę nie ryzykować. – odpowiedział Zayn nalewając sobie soku do szklanki.
                Gdy naleśniki były gotowe, Niall nakrył do stołu, a Liam wyciągnął wszystko co było słodkie oraz nadawało się do rozsmarowania, przez co niektóre naleśniki miały dość ciekawe wnętrze. Kończąc swojego drugiego naleśnika zorientowałam się, że małe dziecko, które przedtem zostawiliśmy w salonie, wciąż tam jest, w dodatku z ogromnym psem. Szybko pobiegłam do pokoju obok i zobaczyłam  Cookie’go śpiącego na kanapie. Wróciłam więc do kuchni i zapytałam.
- Gdzie jest dziecko?
- W salonie. – Odpowiedział Harry wygrzebując nutellę ze słoika. Dopiero teraz zorientowałam się, że do stołu przysiadły się jeszcze dwie dziewczyny, które widząc mnie, pomachały i uśmiechnęły się. Odmachałam im i odwzajemniłam uśmiech. Dzięki temu, że każda z nich trzymała za rękę, któregoś  chłopaków, domyśliłam się, że są ich dziewczynami.
- Nie, nie ma go tam. Właśnie sprawdziłam. – powiedziałam, a w pokoju zapadła cisza.
                Po kilku sekundach wszyscy jak na zawołanie wstali ze swoich krzeseł i ruszyli w różnych kierunkach. Harry i Zayn do ogrodu, Sophie i Eleanor (imion dziewczyn One Direction też się nauczyłam) pobiegły sprawdzić pozostałe pomieszczenia na parterze, Liam i Louis oraz Niall i ja, ruszyliśmy na pierwsze piętro, ponieważ tam (jak twierdzili) było najwięcej pokoi. Jak burza przeszukiwaliśmy każdą sypialnię (w jednej znaleźliśmy dwie dziewczyny, a ja byłam prawie pewna, że jedna z nich to aktorka, która grała w moim ulubionym serialu), ale po dziecku nie było ani śladu. Zrezygnowali zeszliśmy do salonu, gdzie zastaliśmy Sophię i El. Dopiero po kilku minutach dołączyli do nas Harry i Zayn. Kamień spadł mi z serca, gdy zauważyłam, że chłopak trzyma w rękach naszą zgubę.
- Ten dzieciak jest szalony! Siedział na materacu, na środku basenu! Nawet nie chcę myśleć jak on się tam dostał! – krzyknął Harry.
- Nigdy nie będę mieć dzieci. – oświadczył Louis
- Będziesz mieć dzieci. – powiedziała Eleanor.
- Będę mieć dzieci. – powtórzył Tomlinson, a ja zaśmiałam się, bo to było urocze.
- Cześć.- Hej! – wszyscy odwróciliśmy się w stronę, z której dobiegały kobiece głosy.
                Przy drzwiach stały te same dziewczyny, które przed chwilą znaleźliśmy w sypialni i teraz byłam pewna na 100%, że jedna z nich to aktorka.
- Hej Kaya! – zawołał wesoło Harry, a do domu weszła kolejna osoba. Ile osób mieszka w tej pieprzonej willi?
- Oh, już nie śpicie. – powiedziała uśmiechając się. - Zrobiłam zakupy! – rzekła dziewczyna unosząc siatki do góry, a kiedy nikt nie zareagował odkaszlnęła, a ja miałam ochotę wybuchnąć śmiechem, ponieważ całe One Direction jak na komendę zaczęło rozpakowywać zakupy.
- Rosie kupiła makaron! Dzisiaj jemy spaghetti! – krzyknął Liam, a reszta mu zawtórowała.




I oto jest 7 rozdział! Mam nadzieję, że się Wam spodobał :)
Mam do Was ogromną prośbę. 
Proszę abyście wysłali link do mojego bloga chociaż 1 osobie
 to zajmie wam tylko kilka sekund, a mi bardzo pomoże. 
Okażcie dobre serduszka :D
Miłego dnia seksowni ludzie xx
x

1 komentarz: